niedziela, 26 listopada 2017

Czerwony rynek / Scott Carney, 2014

Czerwony rynek : na tropie handlarzy organów, złodziei kości, producentów krwi i porywaczy dzieci to niewątpliwie najbardziej przerażająca książka, jaką miałam w ręce od bardzo dawna. Tak przerażająca, że nie polecam jej osób o słabych nerwach i obrazowej wyobraźni. Mimo, że z niemal wszystkich opisanych przez Carneya procederów zdawałam sobie sprawę, przeczytanie książki tak dosadnej, a zarazem wyważonej, zawierającej zarówno dużo faktów jak i relacji naocznych świadków, bardzo obrazowej było niezwykle intensywnym przeżyciem. W ciągu trzech dni poświęconych tej książce nie byłam w stanie myśleć o niczym innym.

Wyobraź sobie świat, w którym cmentarze muszą być pilnowane, bo ludzkie kości wykorzystywane są bezprawnie do tworzenia pomocy dla studentów medycyny. W opuszczonych magazynach na odludziach pod sufitem zwisają suszące się ludzkie kręgosłupy. Wyobraź sobie świat, w którym kobieta jest warta tyle ile jej nerka - czyli marne grosze. Ta sama nerka na innym kontynencie będzie już warta fortunę. Wyobraź sobie świat, w którym sierocińce są przepełnione, ale na potrzebę zachodniego klienta porywa się dzieci ze szczęśliwych rodzin. Wyobraźcie sobie świat, w którym kobiety ryzykując życiem oddają swoje komórki jajowe, które po zapłodnieniu wszczepiane są kobietom po drugiej stronie świata, zamkniętych przez dziewięć miesięcy jak w więzieniu i poddawane przymusowemu zabiegowi cesarskiego cięcia. W końcu bogaty klient chce dostać swoje dziecko nie tylko odpowiedniej płci i koloru, ale również w konkretnym terminie. Świat, w którym narkomani zarażeni wirusem HIV oddają krew niezbędną do operacji, a inni składają ofiarę ze swojego ciała w świątyniach, które później sprzedają je za gigantyczne pieniądze na zachód. W końcu świat, w którym z bycia królikiem doświadczalnym czyni się zawód.

Jednym słowem świat, w którym w zależności od zasobności portfela jest się klientem, lub mięsem. 

A teraz należałby sobie uświadomić, że również należymy do tego świata, a co gorsze: nie można nic na to poradzić. Jak niemalże każdy aspekt ludzkiego życia, czerwony rynek również nie jest zagadnieniem z rodzaju czarno-białych. Autor w bardzo wyważony sposób zadaje pytanie, czy ludzkie ciało i to co wytwarza powinno podlegać zwykłym zasadom rynkowym i co można zrobić, aby ten rynek nie schodził do podziemi.

Jak dla mnie fascynująca i makabryczna lektura, z którą warto się zapoznać. 8/10 w skali Brudnopisa.

- Przyszłość to dzieci tworzone według określonego projektu (...) Matki zastępcze w Azji nosiłyby komórki jajowe superdawczyń z Ameryki, modelek z wysokim ilorazem inteligencji i dyplomami renomowanych uczelni (...) takie dzieci można by sprzedawać po milion dolarów za sztukę. 

2 komentarze:

  1. Czy to książka czy film, dla produkcji potrzebna jest reklama lub dobra recenzja.Tutaj przyjemnie przedstawiony jest zarys książki. A poza tym urzekł mnie opis bloga.

    OdpowiedzUsuń