Czerwony rynek : na tropie handlarzy organów, złodziei kości, producentów krwi i porywaczy dzieci to niewątpliwie najbardziej przerażająca książka, jaką miałam w ręce od bardzo dawna. Tak przerażająca, że nie polecam jej osób o słabych nerwach i obrazowej wyobraźni. Mimo, że z niemal wszystkich opisanych przez Carneya procederów zdawałam sobie sprawę, przeczytanie książki tak dosadnej, a zarazem wyważonej, zawierającej zarówno dużo faktów jak i relacji naocznych świadków, bardzo obrazowej było niezwykle intensywnym przeżyciem. W ciągu trzech dni poświęconych tej książce nie byłam w stanie myśleć o niczym innym.
Wyobraź sobie świat, w którym cmentarze muszą być pilnowane, bo ludzkie kości wykorzystywane są bezprawnie do tworzenia pomocy dla studentów medycyny. W opuszczonych magazynach na odludziach pod sufitem zwisają suszące się ludzkie kręgosłupy. Wyobraź sobie świat, w którym kobieta jest warta tyle ile jej nerka - czyli marne grosze. Ta sama nerka na innym kontynencie będzie już warta fortunę. Wyobraź sobie świat, w którym sierocińce są przepełnione, ale na potrzebę zachodniego klienta porywa się dzieci ze szczęśliwych rodzin. Wyobraźcie sobie świat, w którym kobiety ryzykując życiem oddają swoje komórki jajowe, które po zapłodnieniu wszczepiane są kobietom po drugiej stronie świata, zamkniętych przez dziewięć miesięcy jak w więzieniu i poddawane przymusowemu zabiegowi cesarskiego cięcia. W końcu bogaty klient chce dostać swoje dziecko nie tylko odpowiedniej płci i koloru, ale również w konkretnym terminie. Świat, w którym narkomani zarażeni wirusem HIV oddają krew niezbędną do operacji, a inni składają ofiarę ze swojego ciała w świątyniach, które później sprzedają je za gigantyczne pieniądze na zachód. W końcu świat, w którym z bycia królikiem doświadczalnym czyni się zawód.
Jednym słowem świat, w którym w zależności od zasobności portfela jest się klientem, lub mięsem.
A teraz należałby sobie uświadomić, że również należymy do tego świata, a co gorsze: nie można nic na to poradzić. Jak niemalże każdy aspekt ludzkiego życia, czerwony rynek również nie jest zagadnieniem z rodzaju czarno-białych. Autor w bardzo wyważony sposób zadaje pytanie, czy ludzkie ciało i to co wytwarza powinno podlegać zwykłym zasadom rynkowym i co można zrobić, aby ten rynek nie schodził do podziemi.
Jak dla mnie fascynująca i makabryczna lektura, z którą warto się zapoznać. 8/10 w skali Brudnopisa.
- Przyszłość to dzieci tworzone według określonego projektu (...) Matki zastępcze w Azji nosiłyby komórki jajowe superdawczyń z Ameryki, modelek z wysokim ilorazem inteligencji i dyplomami renomowanych uczelni (...) takie dzieci można by sprzedawać po milion dolarów za sztukę.
Czy to książka czy film, dla produkcji potrzebna jest reklama lub dobra recenzja.Tutaj przyjemnie przedstawiony jest zarys książki. A poza tym urzekł mnie opis bloga.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za komenarz :)
Usuń