wtorek, 6 stycznia 2015

Pokolenie Ikea / Piotr C., 2012

Pokolenie Ikea - ludzie, których stać na kupno mieszkania na kredyt, ale już nie stać na jego urządzenie. Pokolenie Ikea zamiast na łóżku sypia na materacu rzuconym na podłogę, zamiast szafy używa papierowych kartonów, a za kuchnię starcza mu elektryczny czajnik i zestaw chińskich zupek błyskawicznych. Cechy charakterystyczne: papierowa lampa kula z Ikea za 25 zł oraz zestaw regałów Billy po 99 zł sztuka. Pokolenie Ikea to zazwyczaj mieszkający w dużych miastach element napływowy z małych miasteczek. Większość czasu spędza w pracy. Więzi międzyludzkie utrzymuje za pomocą komputera. Jego marzenia to stały i niczym nieograniczony dostęp do Internetu. W sieci spotyka swoich partnerów seksualnych, w sieci się z nimi kłóci i przez sieć ich rzuca.

Autor książki, Piotr C. to prawnik pracujący w warszawskiej korporacji. Skończył prawo ze średnią 4,7, wziął mieszkanie na kredyt, a weekendami wyrywa dziewczyny na jedną noc. Pokolenie Ikea to opowieść o ludziach, którzy zachłysnęli się wielkomiejskim życiem i wciąż gonią za pieniędzmi, miesiącami odkładając na zlew za trzy tysiące i designerskie krzesła do kuchni. Wszyscy chcą być fit, trendy i imprezować w najlepszych warszawskich klubach. Białym proszkiem też nie gardzą. Piotr C. opisuje fragment swojego jakże barwnego życia i prawa jakie w nim rządzą.

Dla faceta najlepszym wiekiem na małżeństwo jest 39 i pół.
Jakiś facet spod Sosnowca strącił chujem odrzutowiec.
To, jak rozumiem, oznacza, moja droga przyjaciółko Olgo, zdrowy sceptycyzm?
Możesz tak to sobie tłumaczyć. Czy te 39 i pół oznacza, że chcesz wyglądać jak Karolak i kupisz sobie gitarę? Od razu ci wobec tego powiem, że nie lubię Karolaka.
Bo?
Brzydzę się go. Ta jego szpara w zębach też mnie brzydzi, ale generalnie brzydzi mnie całokształt.
Mnie się podoba. A 39 i pół, bo to jest pierwszy moment, kiedy facet osiąga zen. Stan równowagi pomiędzy swoim penisem i swoim mózgiem. Co prawda za dwa trzy lata zaczyna się kryzys wieku średniego i znowu zacznie nim rządzić penis, ale ze trzy lata jest spokój. Aha, i czasami wystarczy, że facet sobie kupi nowy samochód i to kryzys załatwia.

Miałam przeczytać tę książkę już wcześniej, ale zawsze było coś ciekawszego. W końcu trafiłam na bloga, który prowadzi Piotr C. i po chwili zaczęłam rozumieć fenomen Pokolenia Ikea, na Facebooku lubi go 77 009 osób. Książka sprzedała się całkiem nieźle, jest już druga cześć Pokolenia Ikea. Kobiety, na pewno do niej zajrzę. Czytałam też wiele negatywnych opinii na temat tej książki, tylko nie rozumiem czym tu się oburzać? Chyba kolącą w oczy prawdą. Tak właśnie wygląda życie w Warszawie, a nawet jeszcze gorzej i nie tylko w Warszawie, w każdym większym mieście na świecie. Fakt, nie wszyscy prowadzą high life, są też ludzie doceniający w życiu coś więcej niż pieniądze, ale niestety to jest mniejszość. Autor nie szczędzi opisywania swoich podbojów seksualnych, a z tekstu wynika, że miał ich ponad setkę. Trzydziestolatek nie myśli o małżeństwie
i założeniu rodziny, tylko o tym, która dziewczyna w windzie ma lepsze cycki. Generalnie dużo cycków, dup i robienia lasek. Wiele pań pisze, że jest to obrzydliwe i prostackie. Tak, to właśnie takie jest i nie ma się co oszukiwać, tak funkcjonują mężczyźni (uprzedzam - wiem, że nie wszyscy), rozluźnienie obyczajowe tylko zwiększa pole do popisu. Przystojny i wykształcony mężczyzna (większość dziewczyn uznałaby go za dobrym materiał na faceta) ogląda w pracy portale randkowe
i piszę z gorącymi kiciami. Żonaci koledzy też ukradkiem spoglądają przez ramię.

#Kicia: Jesteś wybredny, ja to ta blondynka w różowej bluzeczce i niebieskiej spódniczce, myślę, że spełniam Twoje oczekiwania!.
Otwieraj, otwieraj.
Spojrzałem na fotę.
W sumie to wygląda nieźle. Szmatowato, ale nieźle.

O takiej Warszawie w przewodnikach nie przeczytacie, o Warszawie pełnej biurowców, drogich aut i markowych ubrań. O ludziach, którzy biorą kredyty nie tylko na mieszkania, ale również na ciuchy – by zdobyć pozycje w towarzystwie, o ludziach zatraconych w gonitwie szczurów. Piotr C. od razu skojarzył mi się z Hank’iem Moody’m z Californication, tylko Hank miał talent. Nie jestem oburzona i zniesmaczona, nie widzę powodu. Zbyt często jestem w Warszawie, by móc przeczyć temu, o czym pisze Piotr C. Rozczarowały mnie tylko zapożyczenia z innych utworów i naciągane dialogi. Książka momentami naprawdę zabawna - kolokwialnie i obrazowo. Nie wymaga wysiłku intelektualnego, w trakcie męczącej choroby w sam raz.  

5 komentarzy:

  1. Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam serdecznie !

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny wpis. Będę na pewno tu częściej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo konkretnie napisane. Super artykuł.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo interesujące. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń