- Przecież jestem! Widzę, czuję, stwierdzam!
Jest coś dziwnego w tym kraju nad Wisłą, gdzie jedno suche lato grozi katastrofą energetyczną, a ludziom od szkoły podstawowej wtłacza się do głowy, żeby od autorów lektur szkolnych trzymali się jak najdalej. Nawet, jeśli pokochałeś Kamienie na Szaniec, Potop albo Krzyżaków, kilka godzin w jednej sali z polonistką wyrobiło w Tobie pewnie taki sam odruch, jak w 90% małych Polaków. Lektur szkolnych - które zresztą coraz częściej czyta się jedynie we fragmentach (spróbujcie przeczytać dziecku wycinek najnudniejszego opisu Hogwartu i zaszczepić w nim miłość do Harrego Pottera, a przekonacie się jak daremna jest nasza edukacja) w ogóle nie powinno się uważać za powieści służące rozrywce i przyjemności. To samo tyczy się zresztą wszystkich książek wybitnych polaków. Może i wypada mieć jakieś na półce, ale są trochę jak gniazdko elektryczne - zbyt dogłębne obcowanie może zakończyć się jedynie nieprzyjemnie. Czemu tak zaczynam? A no dlatego, że chcę wam dziś gorąco polecić Wampira Reymonta (taaak, tego Reymonta od Chłopów i od Nobla, którego nic nie znaczące daty życia kazali wam zakuwać w szkołach średnich i o którym wreszcie nie dowiedzieliście się nic znaczącego do tego stopnia, że zlał wam się w jedną całość ze wszystkimi innymi polskimi pisarzami... gdzieś sprzed tysiąca lat).
Na lekcjach języka polskiego może jako ciekawostkę wspomniano wam o tym, że zanim Reymont dorobił się troszkę na pisaniu i zaczął podróżować po Europie, był kolejarzem. Mogli wam również wspomnieć, że na kolei miał poważny i nieszczęśliwy wypadek, z tytułu którego zgarnął całkiem niezłe odszkodowanie (a wraz z nim, jak to czasami bywa, czyjąś żonę). Za to zapewne nie wspomnieli o fakcie, że Reymont w 1890 związał się z adeptem wiedzy tajemnej i wyjechał z nim do Niemiec szerzyć spirytyzm.Owocem głębokiego zainteresowania Reymonta okultyzmem jest właśnie powieść Wampir - tak klimatyczna, że w te gorące popołudnia niemal czułam lepką, zimną mgłę edwardiańskiego Londynu. Londynu, w którym nie tylko dzieją się rzeczy straszne i paranormalne, ale rozmijają się ze sobą przywiązanie, miłość i pożądanie tak dalece, że należy dokonywać druzgocących wyborów.
Zenon, polski pisarz, dobrze żyjący w Londynie ze swoich powieści, zamieszkuje w bardzo specyficznej kamienicy, w której wszyscy lokatorzy zajmują się spirytyzmem. Sceptyczny wchodzi do środowiska w roli obserwatora i napotyka w nim na zjawisko, od którego nie sposób się uwolnić. Daisy, przybyła niedawno rudowłosa piękność sprawia, że Zenon nie jest w stanie myśleć racjonalnie - nawet o swojej wiernej, niewinnej narzeczonej. Okazuje się, że w Londynie czai się coś o wiele bardziej niepokojącego niż mogą to sobie wyobrazić członkowie Towarzystwa Teozoficznego. Anglia początku XX wieku jest tak tajemnicza, zmysłowa i mroczna jak może być jedynie pożądanie.
...Obtulała go cisza mrących z wolna godzin, nie wiedział o niczym zapatrzony w głąb strasznego pożądania, jego zgięta i we czworo złożona postać zaczynała się wyłaniać z nocy fosforencyjnym obrazem...
Wampir to jedna z wielu książek sprzed lat, która utwierdza mnie w przekonaniu, że kiedyś pisało się po prostu lepiej. Dzisiejsi "autorzy" muszą nas nieustannie szokować, zaskakiwać a nawet brzydzić, aby wywołać jakiekolwiek emocje. Aby mieć wśród czytelników powodzenie ofiarowują nam jedynie pędzącą na oślep akcję i najprymitywniejsze emocje. W Wampirze prawie nic się nie dzieje, wiele z tego co odczuwa bohater mogło tak naprawdę zupełnie się nie wydarzyć, bohaterowie dyskutują o rzeczach trudnych, a jednak nieustannie towarzyszył mi dreszcz niepokoju. Jeśli jesteście wrażliwi na słowo, kochacie piękną narrację, nie będziecie w stanie porzucić tej książki. Można jedynie czekać w napięciu. Czasem wywołuje je zmysłowość, innym razem mrok, ale nie będziecie mogli doczekać się co wydarzy się niebawem. Jakie decyzje podejmie Zenon? Co tak naprawdę kieruje bohaterami powieści, a przede wszystkim - jak wiele zależy od ludzkiego ducha.
Nie, to nie była tęsknota podobna tej, jaką uczuwał do Betsy, nie widząc jej dni parę, tęsknota miłosna za ukochaną; to było coś stokrotnie potężniejszego i zgoła niezwalczonego wolą ludzką, coś, jak tęskne i nieprzeparte ciążenie asteroid błądzących w nieskończonościach za słońcami lub jak nurt rzek niepowstrzymywanie płynących do oceanów.
Wampir nie jest typową powieścią na lato, za to jest wyjątkowo klimatyczny i z całą pewnością nie rozczaruje nikogo, kto jest choć odrobinę wrażliwy na słowa. Słowa, które jak nic innego może oddać potęgę namiętności i intensywność strachu.
Reymont, jakże by inaczej, otrzymuje ode mnie 9/10 punktów.
To sobie szalał ten nasz pisarz od "Chłopów" :)
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki za komentarz :)
UsuńNaprawdę polecam "Wampira", najpierw jednak warto zakleić okładkę szarym papierem :D
A i okładka faktycznie nietrafiona :)
OdpowiedzUsuńWidzę że blog się rozwija :) Tak trzymać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
stary, ślepy wilkołak
Blog ostatnio trochę stanął ze względu na sprawy zawodowe Niemistrzyni i moje wakacyjne lenistwo, ale mam nadzieję, że niebawem powrócimy do formy. Dziękuję za wsparcie i pozdrawiam.
UsuńJestem pod wrażeniem. Bardzo dobry artykuł.
OdpowiedzUsuń