środa, 10 sierpnia 2016

Fetysz mózgu / Kinga Korska, 2016

Czuję się odrobinę nieswojo, komentując tę pozycję. Rzadko recenzuję polskie książki, jeszcze rzadziej powieści pisane przez kobiety, a tym razem jest to w dodatku komiks - od których jakoś z reguły trzymałam się do tej pory z daleka. Ponieważ jednak miałam dziś wolną godzinkę, a Fetysz leżał obok mnie i kusił intrygującym tytułem i okładką (i to aż w dwóch wersjach językowych!) postanowiłam zajrzeć. Konsekwencją tego jest chęć ostrzeżenia Was przed tą powieścią graficzną. Przeczytanie jej bowiem za darmo jest całkiem w porządku, zapłacenie jednak kilkudziesięciu złotych za tą wątpliwą przyjemność już z pewnością nie. Zresztą takie odczucia mam przy bardzo wielu książkach: jeśli są wypożyczone z biblioteki i poświęcacie na nie tylko czas, trudno: nie spodoba Wam się to odłożycie na bok i żadnej straty nie będzie. Gorzej, jeśli skuszeni jakimś marketingowym chwytem zapłacicie za nią kupę kasy, a później czytacie z poczucia obowiązku. Właśnie przed tym chcę Was ustrzec z kilku powodów:
  • Na świecie jest tyle fantastycznych rzeczy, na które można wydać kasę, że aż szkoda ją marnować!
  • Odwiedzających tego bloga jest tak żałośnie mało, że czuję się osobiście odpowiedzialna za Wasze czytelnicze dobro :D
  • Rysunki i opisy na okładce są na tyle ciekawe, że łatwo wyjść z założenia że będzie to coś ciekawego, jeśli nie ma się możliwości zajrzenia do środka. Głupio byłoby więc kupić ten komiks komuś w prezencie, a potem się za niego wstydzić. 

Wydawca zapewnia nas, że jest to błyskotliwa, wciągająca i poryszająca psychologiczna powieść graficzna na 5gwiazdek. Ja wiem, marketing i te sprawy, ale żeby aż tak kłamać? W opisie komiksu możemy przeczytać:
Często zapominamy, że kobiety, obok cycków, mają również mózg. Co więcej, są też takie, które - podobnie jak autorka - nie wahają się go używać. To pierwsza powieść graficzna na rynku wymagająca zaangażowania, która prowokuje do zabawy intelektualnej, użycia nie tylko zmysłu wzroku, ale i czegoś więcej, by w pełni uruchomić mózg czytelnika - tak, by stał się rownież jego fetyszem.


przykładowa odkrywcza myśl
No i pięknie! Liczyłam, że będzie to naprawdę błyskotliwa powieść graficzna, oparta na odkryciach psychologów, która otworzy przede mną jakiś nowy świat. Nie jestem jakąś wielką fanką autorek takich jak chociażby Katarzyna Miller, ale lubię sobie czasem przeczytać niezobowiązująco i zabawnie o rzeczach poważnych. A czy może być w naszym życiu coś ważniejszego niż miłość i związki? Tym większe było moje rozczarowanie debiutem pani Kingi Korskiej, który nie zachwyca od strony graficznej, ale przede wszystkim treścią. Dostajemy bowiem garść porad i faktów, które można znaleźć w chyba każdym krótkim artykuliku o psychologii i związkach, obleczone w 183 strony truizmów w stylu Paulo Coelho. Pani Kinga przedstawia nam bowiem "swoje starsze alter ego", dojrzałą matkę zbliżającą się do trzydziestej rocznicy ślubu, która tłumaczy swojej nieco bezczelnej córce zasady udanego pożycia małżeńskiego.

Sama koncepcja bardzo fajna, ale to co dowiadujemy się z ust głównej bohaterki to dokładnie te same złote mądrości, jakie za darmo można usłyszeć w telewizjach śniadaniowych. Dodałabym do tego jeszcze, że wszystkie żarciki są dość seksistowskie - mężczyźni przy kobietach wypadają w niej bowiem jak u Bennego Hilla. Z tym, że gdy to kobieta robi z facetów gorszą, brzydszą i niedomyślną płeć wypada to dużo mniej śmiesznie niż w moim ulubionym show z dzieciństwa.

Do tego pani Kinga dodała odrobinę wylgaryzmów i prymitywnych dowcipów i to mieliśmy chyba odebrać jako zapawiadaną przez autorkę "ironię". Niestety, najwyraźniej brudnopisom ironia jest całkowicie obca.

O matko... Brudnopis trochę się wyżywa i jest to nieładne, baaaardzo rzadko tak źle oceniam czyjąś ciężką pracę. Nie wątpię bowiem, że pani Kinga bardzo się naprawcowała przy tworzeniu. Po prostu podejrzewam, że pozwolono jej zadebiutować zbyt wcześnie, zanim uświadomiła sobie dokładnie co chce czytelnikowi tak naprawdę przekazać. Tym bardziej zastanawia mnie fenomen tej pozycji, która została wydana w dwóch wersjach językowych i jest dość energicznie promowana. Wydawnictwo nazywa się vorto, czytelnik sam oceni czy worto było, czy nie worto :)

Niestety, z mojej recenzji mogą wynikać jedynie trzy wnioski:
  1. jest to dość kiepska pozycja,
  2. w ogóle się nie znam!
  3. takie marudy jak ja, same hobbistycznie interesujące się psychologią (jak chyba wszyscy mający problemy emocjonalne) nie są targetem tej książki. 

Niezależnie jednak od powodów Fetysz oceniam na 3/10, jednocześnie nie "przekreślając" autorki na zawsze: z tego co można bowiem o niej poczytać jest wszechstronną artystką, która może nas jeszcze zaskoczyć. Aby potwierdzić tę tezę dodam, że niektóre obrazeczki były całkiem udane:


4 komentarze:

  1. Jestem bardzo zainteresowany tym blogiem. Regularne dodawanie wpisów i świetne redagowanie i konkretyzowanie materiałów. Można dodać do ulubionych!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za komentarz :) ostatnio straciłam trochę motywację do pisania tekstów, właśnie ze względu na brak odzewu.

      Pozdrawiam serdecznie,
      Brudnopis

      Usuń
  2. Blog jest czytany i cytowany.
    https://www.facebook.com/LodzkieCzyta/

    OdpowiedzUsuń