- Panie Jezu, na świecie jest za dużo rzeczy nie w porządku.- Nie sądzę - odpowiedział Chrystus. - Na świecie tylko ludzie są nie w porządku. Cała reszta funkcjonuje bez zarzutu.
Tym krótkim dialogiem
rozpoczęłam swoją przygodę z przeuroczymi opowiadaniami
Guareschiego i już wiedziałam, że będzie to przepyszna lektura.
Do niczego nie mam chyba tak dobrego nosa jak do książek, a
zwłaszcza już tych starszych, z zamierzchłych czasów gdy autorzy
dbali o narrację i smak tego co pisali, a nie tylko o pędzącą na
łeb na szyję akcję.
Uwielbiam książki, których autorzy nie
czuli się w obowiązku konkurować z filmami rodem z Hollywood, a
wręcz przeciwnie - wiedzieli, że odpowiednio poprowadzona książka
może ofiarować odbiorcy dużo więcej niż odrobinkę kolorowego
zapomnienia. Muszę przyznać, że od bardzo dawna nie czytałam
niczego tak pogodnego jak dziełko wąsatego Włocha i od dawna nic
nie potrafiło mnie tak rozbawić, rozczulić i momentami nawet
wzruszyć.
Zdecydowanie warto sprawdzić, czy pokładający ufność
w Bogu i w pięści wiejski proboszcz zawitał do Waszej biblioteki i
czy przypadnie Wam do gustu tak jak mi.
Giovannino Oliviero Giuseppe
Guareschi urodził się w 1908 roku, a zmarł w 1968. Był włoski
pisarzem, dziennikarzem i satyrykiem, jedynym ojcem pokochanego
przeze mnie Don Camilla, którego przygody nawet zekranizowano
(pierwszy raz w 1952 roku). Niesforną postać
niepoprawnego, zaangażowanego politycznie księdza, umieścił w
wiejskim probostwie nad rzeką Pad wśród rozrabiaków, bogaczy i
komunistów.
Historia Don Camilla to
nieustanny spór z panoszącymi się na wsi komunistami, ale również
- gdy zachodziła taka potrzeba - zawierania z nimi paktów o
nieagresję, a nawet wzajemna pomoc.
Don Camillo, rubaszny
postawny ksiądz o wielkiej pasji do polowań i równie wielkim
sercu, jest w stanie zrobić wszystko, aby uratować dusze swoich
niesfornych owieczek. Nawet, jeśli trzeba w tym celu od czasu do
czasu przetrzepać komuś skórę. Jego największy przeciwnik Peppon
- wójt gminy, komunista i antyklerykał równie wiele chce czynić
dla uciskanych przez Watykan i bogaczy proletariuszy. Czasem, mimo
wzajemnej niechęci muszą stawać po tej samej stronie barykady; tak
że czytelnik nie wie nigdy, czy są wrogami czy też najlepszymi
przyjaciółmi.
I tak się właśnie powoli
żyje na tej małej, włoskiej wsi, gdzie nieustannie zdarzają się
małe cuda, a proboszcz codziennie dyskutuje z ukrzyżowanym
Chrystusem. Książka zdecydowanie nadaje się dla wszystkich, którzy
lubią dobrze napisane obyczajówki oraz posiadają choć szczątkową
wiedzę historyczną. Ode mnie dostaje 8/10 punktów za ten mądry,
wrażliwy rodzaj humoru, który tak rzadko spotyka się w
dzisiejszych książkach.
Po odprawieniu porannej mszy podbiegł do Pepona i znalazł go w warsztacie. Ten, ledwo go ujrzał, wykrzywił się jak ktoś, kogo chwyta nagle potworny ból zębów.
- Peppone - powiedział don Camillo - nie przydałby ci się czołg?
Peppone spojrzał na niego ponuro.
- Jeśli jest ciężki, a ksiądz stanie nieruchomo to i owszem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz