sobota, 9 stycznia 2016

Miasto Śniących Książek / Walter Moers, 2006

Pewnego pięknego dnia mała Merossa dostała pieniążki od dobrej osoby. Była bardzo szczęśliwa i długo zastanawiała się na co powinna je wydać. Przez jej głowę przewijało się milion pomysłów. Czy wesprzeć jakąś fundację? Przeznaczyć na cele charytatywne? Pomóc bezdomnym? Aż w końcu! W końcu wpadła na najlepszy pomysł jaki mogła sobie wymarzyć. Postanowiła kupić książkę.

„Tu rozpoczyna się historia.”

Tymi właśnie słowami zaczyna się Miasto Śniących Książek. Akcja ma swój początek w Twierdzy Smoków, gdzie główny bohater, Hildegunst Rzeźbiarz Mitów, żegna się ze swym ojcem poetyckim. Ten, na łożu śmierci, przekazuje mu cenny rękopis zawierający najlepsze opowiadanie, jakie kiedykolwiek powstało. Młody smok, pod wpływem cudownej literatury, wyrusza do Księgogrodu, by odnaleźć autora tekstu. Tam właśnie rozgrywa się cała akcja. Hildegunst zostaje wbrew własnej woli wplątany w przedziwną i mroczną historię. Zesłany do Katakumb, które roztaczają się pod miastem, tuła się próbując znaleźć wyjście. Nie może ufać prawie nikomu, nie wie kto mu sprzyja, a kto chce się go pozbyć. 

Główny bohater, choć wyraźnie nie jest urodzonym podróżnikiem i wojownikiem nadrabia braki swoją opowieścią i cudami, które opisuje. Nie spodziewałam się, że w jednej książce można zawrzeć tyle przeróżnych pomysłów. Każda strona przesycona jest magią i niesamowitym klimatem Katakumb, w których na każdym kroku czyha śmiertelne niebezpieczeństwo. Mnogość potworów i zróżnicowanych postaci, takich jak łowcy książek, Król Cieni czy Żywe Księgi (uwierzcie mi, że to tylko niewielki procent wszystkich postaci), zaskakuje swoją liczbą.

Miasto Śniących Książek to powieść, którą czyta się szybko i nie chce się jej skończyć. Cała historia jest przemyślana, pełna literackich nawiązań. Dodatkowo wydana w cudownej oprawie, z niesamowitymi ilustracjami, które tylko pobudzają wyobraźnię, w obwolucie i z wszytą zakładką. Ostatnie rozdziały zaskakują czytelnika swoim przebiegnie, a kończąc książkę czuje się niedosyt i pragnie się sięgnąć po kolejny tom. To książka dla młodego i starego, która zaskakuje swoją historią.

Miasto Śniących Książek dostaje ode mnie 9/10, choć przypuszczam, że jest to mało obiektywna ocena osoby zauroczonej całą książką.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz