środa, 8 lipca 2015

Dziewczyna z zegarem zamiast serca / Peter Swanson, 2015

Brudnopis to ostatnio nie ma szczęścia do książek. Trafiają mu się takie, których nie może doczytać, mimo że mają tylko nieco ponad 300 stron i bardzo proste słownictwo. Następnym razem, obiecuję sobie i Wam, wygrzebię z szafki coś starego i na pewno nie będzie to kryminał. Tym razem postawiłam na powieść Swansona, która zaintrygowała mnie swoim tytułem i okładką. 

W moim życiu mola książkowego pojawiło się wiele dziewczyn. Była Dziewczyna, która igrała z ogniem. Była Dziewczyna z perłą, a nawet pojawiła się Dziewczynka z zapałkami. O dziewczynach z zegarem zamiast serca nigdy nie słyszałam, dlatego tytuł wydał mi się tak samo intrygujący jak głupi i postanowiłam poświęcić pracy Swansona chwilkę swojego jakże cennego czasu... w końcu zegar tyka.

Do historii przekonał mnie w dodatku fakt, że podobno planują ją sfilmować. Pomyślałam, że najwyraźniej musi mieć w sobie coś świeżego... niestety. Czuję się, jakbym nabrała się na kanapkę z łososiem w jakiejś podejrzanej knajpce. To, że autor jest chyba popularny w USA i UK wcale nie pomaga. Jeśli to jest dobra książka, to nie wiem jakie są kiepskie.

Po tytule spodziewałam się przynajmniej technologicznych intryg, a opis na okładce uznałam za zasłonę dymną: George spotyka dziewczynę w college’u. Zakochują się w sobie bez pamięci, a w czasie ferii ta (nie wiedząc czemu) postanawia popełnić samobójstwo. Zrozpaczony George jedzie na miejsce by w trumnie znaleźć zupełnie obcą laskę. Dwadzieścia lat po tych wydarzeniach spotyka swoją dawną ukochaną w barze. Przypadek? Nie sądzę.

Fabułę tej książki można streścić w słowach: bo to zła kobieta była. George, nudzący się księgowy przechodzący przedwcześnie kryzys wieku średniego, pewnego jakże zwyczajnego popołudnia spotyka w swoim ulubionym barze dziewczynę ze studiów. Jej widok zarówno go podnieca jak i przeraża, co może czytelnika zaintrygować (niestety, zdarza się to dość rzadko). George rusza na spotkanie jedynej miłości, a ona go wykorzystuje i nim kręci... później znów wykorzystuje i nim kręci... później go kręci.... później znów wykorzystuje i nim kręci... w sumie niczym innym się nie zajmują, a jedynym urozmaiceniem jest to jak George obrywa od różnych dziwnych typów w imieniu swojej dawnej wybranki. Obok nich postacie pojawiają się i znikają, ale są tak samo bezbarwne jak główni bohaterowie. Akcja dzieje się naprzemiennie w czasie rzeczywistym i dwadzieścia lat wcześniej, jednak czytelnikowi nie robi to żadnej różnicy. Nie zachwyci was tam ani narracja, ani akcja, ani bohaterowie, ani świat przedstawiony ani żaden inny z setek istotnych w powieści elementów, których zwykłe brudnopisy nie potrafią nawet nazwać.

Nadal nie rozumiem czemu Liana jest dziewczyną z zegarem zamiast serca. Niby, że co? Taka bombowa? Nie wiadomo, kiedy eksploduje? Powieść przynajmniej dla mnie okazała się totalnym niewypałem. Nawet zeszłotygodniowe Lalki mają więcej klasy. Dziewczyna dostaje 4/10 punktów i to tylko dlatego, że z natury nie jestem okrutna. NIE KUPUJCIE TEGO!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz