piątek, 26 czerwca 2015

Lalki / James Carol, 2014

Brudnopis dręczony jest na przemian myślami o nadchodzącym egzaminie licencjackim (dzięki Bogu dotyczącym czytelnictwa, a więc tego co brudnopisy lubią najbardziej) i przegryzaniem się przez publikacje dotyczące opętań, diabła i egzorcyzmów (ambitne, wakacyjne plany napisania powieści). Nikogo nie powinien zatem dziwić fakt, że do zrecenzowania w tym tygodniu wybrał lekturę łatwą, prostą i przyjemną. Cóż bowiem może być łatwiejsze i prostsze od kolejnej kryminalnej historyjki? Starcie psychopaty z nieustraszonym geniuszem jest tematem, który autorom nigdy się nie nudzi. Lalki to idealna literatura wagonowo-plażowo-rekreacyjna.

Na stronie Empiku możemy przeczytać:
"James Carol urodził się w Szkocji w 1969 roku. Obecnie mieszka w Anglii. Pracował jako gitarzysta, inżynier dźwięku, dziennikarz oraz instruktor jazdy konnej. Jest twórcą postaci Jeffersona Wintera - ekscentrycznego geniusza, byłego współpracownika FBI, który przemierza świat, tropiąc groźnych przestępców. Wydana w styczniu 2014 roku książka "Lalki" bardzo szybko zyskała zainteresowanie krytyków oraz fanów powieści kryminalnych, stając się bestsellerem. Przetłumaczono ją na kilka języków". 

Cóż na to Brudnopis? A no tylko tyle, że Lalki czyta się lekko, przyjemnie i z pobłażliwym uśmieszkiem. Nie możemy pozbyć się wrażenia, że takich historii znamy już mnóstwo – ekscentryczni geniusze, piękne policjantki, parszywy i przebiegły psychopata, ponętne pokrzywdzone kobiety. Jedyne czym wyróżnia się książka, to dość ciekawy sposób, w jaki sprawca traktuje swoje ofiary. I że nie do końca sam jest wszystkiemu winien...

Winter, pochodzący z dość nieciekawej rodziny facet z doświadczeniem w ściganiu psychopatów (jakżeby inaczej, najlepszy profiler na świecie) przyjeżdża do Anglii aby pomóc dawnemu znajomemu w schwytaniu zwyrodniałego przestępcy. Nie da się ukryć, zarozumiały i nieco snobistyczny główny bohater w żaden sposób nie wzbudził mojej sympatii. Krążące wokół niego postacie również nie. Nawet psychopatyczny morderca nie poruszył we mnie absolutnie żadnej struny, choć zazwyczaj to właśnie czarne charaktery budzą zachwyt czytelników. Winter krąży po mieście, stosując pozornie wyszukane metody dedukcji, daleko mu jednak do Szerlocka Holmesa.  W tym samym czasie mamy okazję śledzić historię ostatniej z ofiar czarnego charakteru, przetrzymywanej w piwnicy i torturowanej w mało odkrywczy sposób. 

Cóż więcej można powiedzieć o kryminale, aby nie wkradł nam się w recenzję niechciany spoiler? Może tylko tyle, że Brudnopis nigdy nie był wielbicielem kryminałów, a ten uważa za jeden z najmniej udanych jaki miał okazję przeczytać. Jeśli więc mielibyście wydać na tę pozycję ponad trzydzieści polskich złotych, lepiej zainwestować w coś dostarczającego bardziej wyszukanej rozrywki... chociażby Porzeczkową Soplicę. Jeśli jednak spotkacie Lalki w promocyjnej cenie w jakimś dworcowym kiosku, możecie zabrać je ze sobą w wakacyjną podróż, a na pewno was nie przemęczą. Ocenione zostały na 5/10 punktów. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz