Świeże powietrze, piękne widoki i szum potoku – takie dobrodziejstwa
natury tylko w polskich górach. Byłam, widziałam i zakochałam się od pierwszego
wejrzenia. Dlatego też tak bardzo spodobała mi się książka Pan na Wisiołach
Mroczne siedlisko. Poza tym moi drodzy, jak głosi napis jest to polska powieść
grozy. Chciałam sprawdzić czy przypadkiem nie mamy własnego Kinga, którego
powinniśmy docenić.
Piękne Starogóry a w nich położona wieś Wisioły, w której
rozgrywa się akcja powieści. Kilka chatek, sami starsi mieszkańcy, brak zasięgu sieci komórkowych ale to całkowity brak (o Internecie można pomarzyć) i dzika przyroda. Idealne
miejsce na rozpoczęcie nowego życia i pozostawienie za sobą nękającej przeszłości.
Tymoteusz Smuta z zawodu przedstawiciel handlowy, a tak naprawdę pełnoetatowy alkoholik
dostaje spadek po dziadku - chatę we
Wisiołach. Jego żona Magda widzi w tym dar od losu, nowe miejsce zamieszkania,
nowe życie bez zarzyganego mieszkania i nowe doświadczenia dla ich dziewięcioletniego
synka Czarusia, który stracił mowę. Mają nadzieję, że dzięki temu syn znowu
przemówi. Miało być tak pięknie, miało nie wiać w oczy nam… Niestety halny nie
daję za wygraną, a tym bardziej mieszkańcy, którzy nie są zadowoleni z
przyjazdu nowych sąsiadów. Idylla zamienia się w horror, horror w naprawdę
dobrym stylu.
Panie Kulpa, chylę głowę. Od momentu w moim życiu, kiedy
przeczyłam Wesele Wyspiańskiego, wszystko co związane z zabobonami wzbudza moje
zainteresowanie. Tym bardziej wzbudza, że to nasze polskie, a nie amerykańskie!
Obrzędy ludowe to temat rzeka – Kulpa z wprawą przenosi nas do zabitej dechami
wsi, gdzie ludzie wierzą i odprawiają je do dziś. Ale czy to tylko zwykle obrzędy,
starodawne wierzenia? Okazuje się, że nie – Diabeł miesza w nich swoim ogonem.
W domu Smutów dzieją się coraz dziwniejsze rzeczy, Tymek słyszy głosy, Czaruś
ma przerażające sny a na jednej z wycieczek widzą jak miejscowi wykopują zwłoki
jego dziadka i je rozczłonkowują. Tymoteusz zaczyna żałować, że przeprowadził
się w to miejsce z nowobogackiej Warszawy.
Pan na Wisiołach. Mroczne siedlisko to pierwsza część cyklu.
Autor skupia się na dokładnym przedstawieniu bohaterów, a mamy ich całkiem
sporo. Są to postacie z krwi i kości – popijające samogon i rozprawiający o sensie
życia. Większość z nich przekroczyła setkę i trzyma się świetnie. Podejrzane?
Owszem, ale tego już dowiecie się sami jak przeczytacie. Dodatkowo fantastyczne
dialogi, które oprócz strachu wywoływały śmiech. Autor nie boi się
realistycznych opisów, dla niektórych mogą być odrażające. Jedyny minus to
zakończenie – urwane w kulminacyjnym momencie. Nie mogę się już doczekać, kiedy
dostanę w swoje ręce drugą część.
W książce nie ma psychopatów z piłą mechaniczną , wielkiego
dzikiego knura, który poluje na ludzi jak w książce Mastertona, a czyta się z
równie dobrze, a nawet lepiej. Lepiej dlatego, że odzyskuję wiarę w polskich autorów.
Obok nieudolnej fantastyki i romansideł znajduję takie perełki jak ta książka. Spełniona
odkładam na półkę i czekam na mroczne sny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz