niedziela, 14 września 2014

Wycofaj się albo zginiesz / James Patterson, Howard Roughan, 2014

Rzadko czytuję kryminały, w sumie to nie tak żebym ich nie lubiła. Po prostu zazwyczaj na półkach stoi tyle
innych książek... a przyznajcie, okładki kryminałów nie są zbyt zachęcające. No i oczywiście do pewnego momentu wszystkie są takie same – ktoś ginie, ktoś rozwiązuje zagadkę. Równie oczywistym jest to, że autor przez cały czas chce zmylić swojego czytelnika. A ja? Ja rzadko daję się nabierać. Dlatego (co pewnie prawdziwych kryminalnych maniaków wprawi w osłupienie) nigdy nie czytałam jeszcze nic Pattersona. Choć czytałam już o nim niejedno, no i oczywiście jako młodszy dużo brudnopisik byłam wielką fanką filmu Kolekcjoner.

Patterson jest jednym z najpopularniejszych pisarzy amerykańskich, którego najbardziej charakterystycznym znakiem rozpoznawczym są miniaturowe rozdziały (2-3 strony). Ma niezwykłą ilość dzieł na koncie, pisanych często z innymi autorami (tak jak Wycofaj się albo zginiesz z Roughanem). To ostatnie jest uważane za dość kontrowersyjne, wielu uważa, że Patterson daje z siebie głównie nazwisko... trudno powstrzymać się od takich komentarzy, skoro wyrzuca z siebie książki z prędkością karabinu maszynowego. Dość jednak.

Wycofaj się albo zginiesz to przede wszystkim powieść napisana w pierwszej osobie, co nadaje jej specyficzny charakter. Nie jestem specem od kryminałów, ale to chyba nie jest najpopularniejszy zabieg? Na dodatek bohaterem nie jest żaden seksowny policjant, ale nieco ofermowaty dziennikarz, który wplątał się w coś całkiem przypadkowo... czy aby na pewno? Odpowiedź na to pytanie znajdziecie w książce. Dość, że jest całkiem przyjemna ilość trupów, dość spontaniczne zwroty akcji i do tego znajdzie się nawet jakiś przystojny policjant... niestety, również naiwnego wątku miłosnego autorzy sobie nie odpuścili.

Cóż więcej można powiedzieć o kryminale, skoro nie powinno się zdradzać fabuły? Może to, że jego język pozostawia wiele do życzenia, a całą tzw. intrygę rozwikłałam już w początkowych rozdziałach (zauważmy że są bardzo króciutkie i jest ich ponad sto)? A może lepiej po prostu się przyznać, że pomimo wielu ale przeczytałam ją w jeden dzień i dobrze się przy tym bawiłam?
Czy nie o to chodzi w literaturze takiej jak Pattersona, którego śmiało można porównać do sklepu monopolowego?

Wycofaj się albo zginiesz to po prostu świetna, jednorazowa rozrywka, w sam raz do pociągu albo kolejki do laryngologa.

Otrzymuje zupełnie zasłużone 4 na 10 punktów. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz