środa, 23 lipca 2014

Wilgotne Miejsca / Charlotte Roche

Podkusiło mnie i żałuję. Książka z 2008 roku napisana przez niemiecką prezenterkę telewizyjną Charlotte Roche. Pierwszy raz usłyszałam o książce w zeszłym roku, kiedy pojawiła się ekranizacja. 
Powieść okrzyknięta jako prowokacyjna, skandalizująca i bezkompromisowa. Po przeczytaniu już wiem, że takich przymiotników wobec tej książki mogli użyć ludzie, którzy oprócz serca po lewej stronie mają również poglądy.

Główną bohaterką jest Helen przeciętna nastolatka, która barwnie opowiada o swoich perypetiach związanych seksem, higieną intymną i imprezach. Poznajemy ją kiedy trafia do szpitala z krwotokiem spowodowanym zacięciem się przy goleniu miejsc intymnych, a o to szczególnie łatwo gdy  ma się hemoroidy. Wszystko byłoby w porządku, takie rzeczy się zdarzają. Przecież nic co ludzkie nie jest nam obce. Niestety Pani Roche przedstawia to bardzo dokładnie i po pierwszej stronie miałam ochotę odłożyć książkę. Dziewczyna leżąc na oddziale wspomina różne sytuacje ze swojego życia m.in. masturbację rzeczami, które zdecydowanie mają inne przeznaczenie czy wymianę tamponów ze swoją przyjaciółką - oczywiście są już trochę zużyte.

Czytałam z odruchem wymiotnym i nadziwić się nie mogłam co też ludzie potrafią wymyślić. Książka miała być manifestem przeciwko przesadnej higienie i całej otoczce związanej z dbaniem o wygląd zewnętrzny i stylu życia promowanego przez czasopisma dla kobiet. Jednak osiemnastoletnia dziewczyna, która zjada swoje śpiochy i zostawia sobie spermę pod paznokciami na „później” nie jest odpowiednim przykładem. Miało być fizjologiczne wyzwolenie, a jest nieprzebrana rzeka wszelkiej maści wydzielin, fuj! Nie jestem z tych szczególnie brzydzących się kobiet, ale wycieranie pośladkami do czysta deski klozetowej w publicznej toalecie mnie przerasta.

Do końca liczyłam, że to specyficzne (po prostu obrzydliwe) podejście Helen do życia zostanie racjonalnie wytłumaczone. Rozwód rodziców nie jest dla mnie wystarczającym powodem, nie jest to również młodzieńczy bunt, bardziej niestabilność emocjonalna, a to przecież można leczyć, a nie uważać za normalne. Fabuła nie wprowadza żadnych ciekawych bohaterów, a znajomość jaką nawiązała Helen w szpitalu z pielęgniarzem sprowadza się do rozmowach o seksie oralnym i fotografowania aparatem rany znajdującej się w wiadomym miejscu. Dialog na stronie końcowej umocnił mnie w przekonaniu, że ta książka powinna trafić na listę najgorszych na świecie.

Powieść miała być bezpruderyjna i łamiąca konwenanse, a przeniosła nas do czasów gdy w Luwrze toaletą był kwiatek stojący w rogu komnaty. Oceniłabym lepiej gdyby pojawiły się jakiekolwiek emocje w relacjach między bohaterami. Patrzenie na człowieka przez pryzmat potrzeb fizjologicznych to zatracenie, nie wyzwolenie. Pani Charlotte Roche zdecydowanie lepiej wychodziły wywiady emitowane na programie Viva Zwei niż pisanie „powieści”. Ekranizacja w tym przypadku lepsza od książki – mniej odruchów wymiotnych. Nie daję ani jednej gwiazdki! 

3 komentarze:

  1. świetna recenzja :) książka niekoniecznie.. miałam ją czytać, jednakże teraz tego nie uczynię!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasz pierwszy komentarz, jesteśmy zaszczycone!
      Cieszę się, że moja recenzja przyczyniła się do takiej decyzji. Warto poświecić czas na zdecydowanie lepszą literaturę :)

      Usuń
  2. Też miałam przeczytać ale teraz się wstrzymam raczej.... Bo co mamy w majtkach każda widzi :)

    OdpowiedzUsuń