Po lekturze tej książki nic mądrego nie przychodzi do głowy. Może jedynie trochę pretensji do świata, że mi nikt listów miłosnych nie pisze i nie pisał, a listonosz przynosi jedynie rachunki i paczki z Allegro. Po kolei jednak.
Zapomnijcie o tym naiwnym tytule, nie wiem kto go wymyślił, ale widząc tę książkę nie omijajcie jej szerokim łukiem z pobłażliwym uśmiechem. Nie jest to bynajmniej zbiór jakiś śmiesznych opowiadanek miłosnych, na co wskazuje tytuł i – cóż tu kryć – mało udana okładka. Kto wybierał tę okładkę ja nie wiem, ale do tematyki zupełnie się nie nadaje. Czy patrząc na tego pana w śmiesznej koszuli wyobrażacie sobie nieustraszonego Sobieskiego, romantycznego Krasińskiego, skomplikowanego Żeromskiego? Czy patrząc na to zdjęcie (mi osobiście kojarzące się z Ameryką lat 60 tych) nasuwają się wam na myśl listy miłosne Słowackiego, Mickiewicza, Sienkiewicza? Domyślelibyście się, że znajdziecie tam miłosne listy najsławniejszych Polaków i nie mam na myśli współczesnych celebrytów. Już wyobrażam sobie jak ta zgraja pokazywana nieustannie w telewizji pisze do swojej żony: Moja najmilsza Zosieńku, moja jedyna, kochana duszo jak zwykł rozpoczynać swoje miłosne wyznania Karol Chodkiewicz. Kossak zaś pisał : Pani, Jesteś aniołem dobroci, najmilszą, najdroższą, najukochańszą moją. Jaka Pani dobra, a jaki ja nieznośny...
A TERA CO, zagrzmi moja urażona kobieca natura, nawet SMS-a na dobranoc chłop nie napisze! Może to dlatego, że odległość między ludźmi znajdującymi się na różnych kontynentach jest mniejsza niż kiedyś, gdy ukochana była w Zakopanem, a ukochany w Krakowie... a może to wina wszechobecnego feminizmu, który straszy ze wszystkich kątów? Już widzę jak współczesna dziewczyna zareagowałaby na taki list od romantyka... może tak jak ja zaklęłaby z radości, mogłoby się to jednak skończyć dużo gorzej.
W przedmowie do zbioru listów czytamy o tym, że zostały one wybrane, aby stanowić przekrój listów miłosnych znanych mężczyzn różnych epok oraz ze względu na to, że są to listy „najpiękniejsze”. Czytając pierwsze z nich miałam nieco inne wrażenie. Gdyby nie to, że napisanie recenzji wymaga całkowitej i dokładnej lektury (a ja chciałam swoją koniecznie napisać) zniechęciłabym się od razu.
Albo miałam wrażenie, że listy wcale nie są miłosne (np. w przypadku lekko udziwnionych, filozoficznych wynurzeń), albo że czytam listy jakiegoś niewybrednego wazeliniarza. No cóż, jestem chyba mało wrażliwą kobietą i nie lubię, gdy mężczyzna słodzi za bardzo. Wtedy po prostu mrużę oczy i zastanawiam się, co taki kombinuje. To pewnie również powód dla którego nie dostaję listów...
Potem było jednak coraz lepiej, zbiór ułożony jest od najbardziej współczesnych do tych najstarszych postaci i tym dalej, tym były ciekawsze. Niektóre poważne i wyważone, inne śmieszne i nie pozbawione wesołego, niefrasobliwego erotyzmu. Wszystkie bardzo delikatne, dlatego nie spodziewajcie się tekstów w stylu: Będę brał cię w karecie. Z całą pewnością przedstawiają one najwyższą klasę literacką. Nic jednak dziwnego, jeśli w zbiorze prym wiodą pisarze i poeci! I to jacy! Gdyby wszystkich ich zebrać w jednym pomieszczeniu koncentracja artyzmu utrudniałaby oddychanie (a z całą pewnością oddychanie kobiecą piersią). Cóż, każda epoka miała swoich idoli, choć nie rzucało się w nich raczej pantalonami.
Dla mnie, wielbicielki ciekawostek wszelakich prawdziwą gratką były informacje o nadawcy listów i adresatce, dołączane do każdego rozdziału. Są one tematyczne, dotyczą praktycznie jedynie sfery miłosnej autorów i prawie wszystkie nadają się do przerobienia na scenariusze filmowe. Niektóre naprawdę pokręcone.
Cóż więcej, książka warta jeśli nie przeczytania od deski do deski to przynajmniej dokładnego przejrzenia i chwili zastanowienia. Może jednak dobrze byłoby napisać od czasu do czasu jakiś list, który będzie prawdziwą pamiątką na lata? Później posiadaczka takiego listu będzie mogła go czytać i wspominać: Jaki to ten mój Zbyszek był kiedyś zakochany! Jak on mnie kochał! A teraz to tylko by te pierogi jadł... I może dzięki wspomnieniu takich listów będą wam, drodzy mężczyźni, te pierogi całe życie gotować.
Jaka jest smutna refleksja po przeczytaniu tych listów? Otóż taka, że nic nie trwa wiecznie. Przeważająca część tych pięknych, ubóstwianych relacji nie przetrwała długo. Śmierć, nieporozumienia, brak akceptacji związku czy wreszcie – zwykłe, małżeńskie wypalenie. I oczywiście zdrady, mnóstwo zdrad zarówno z jednej jak i z drugiej strony. Tak więc drogie panie strzeżcie się gorących miłości i pięknych listów, bowiem mężczyźni skłonni do wybuchów namiętności, mogą również wybuchnąć gdzie indziej...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz