Ten słoneczny lipcowy poranek (poranki kończą się o godzinie 13:00!) zaczęłam od kawy na balkonie i recenzji książki norweskiego autora Jo Nesbo. Po 12 sposobach na super mózg przeczytacie to zapewne w kilka godzin.
Pierwszy śnieg powieścią roku 2007 w Norwegii. Zachwycająca, mroczna i porównywana do Millenium Larssona. A ja? Ja mam mieszane uczucia. Jest to jedna z serii książek, w których głównym bohaterem jest sierżant Harry Hole. Policjant jest genialnym śledczym specjalizującym się w sprawach związanych z seryjnymi mordercami, co więcej jest nałogowym alkoholikiem. Harry sypia również od czasu do czasu ze swoją byłą kobietą i można go podejrzewać o zaburzenia urojeniowe. Wyśmienity materiał na bohatera. Przyznaję się – ja takich lubię.
Pewnego dnia kobieta o imieniu Brite znika, zostawiając w domu syna i męża. Jedyną poszlaką jest ulepiony przed domem bałwan, ozdobiony różowym szalikiem kobiety. Sierżant Hole mocno angażuje się w sprawę, ponieważ zauważa podobieństwa do niewyjaśnionych zaginięć sprzed lat. Mężczyzna jest pewien, że to seryjny morderca. Niestety tylko on, koledzy z ekipy i komendant nie wierzą, że w mieście takim jak Oslo jest to możliwe. A jednak Bałwan zaskakuję.
Akcja książki jest wartka i dobrze skonstruowana. Autor lubi zwodzić czytelnika, czuć to już po kilku rozdziałach. Kiedy czytam kryminał od razu przenoszę go na otaczający mnie świat. Następnie przez kilka dni zwinnie przebiegam przez klatkę schodową i zamykam się w mieszkaniu na cztery spusty. Czytając Pierwszy śnieg niestety tego nie doświadczyłam. Zbrodnie zbyt idealne. Motywy, które nakłoniły mordercę do takich posunięć również nie były do końca przekonujące.
Nie dyskwalifikuję Nesbo, chętnie przeczytam kolejne przygody sierżanta alkoholika jeżeli akurat wpadną mi w ręce. W ostatnim wydaniu magazynu Wprost pojawił się bardzo pozytywny artykuł na temat twórczości norweskiego autora, tuż obok serii artykułów o aferze taśmowej. Jest szansa, że jego popularność wzrośnie jeszcze bardziej. Ja czuje niedosyt. Dziewczyna, która sprzedawała mi książkę powiedziała, że żaden kryminał nie będzie wystarczająco dobry po przeczytaniu trylogii Millenium. Miała odrobinę racji.
Pierwszy śnieg powieścią roku 2007 w Norwegii. Zachwycająca, mroczna i porównywana do Millenium Larssona. A ja? Ja mam mieszane uczucia. Jest to jedna z serii książek, w których głównym bohaterem jest sierżant Harry Hole. Policjant jest genialnym śledczym specjalizującym się w sprawach związanych z seryjnymi mordercami, co więcej jest nałogowym alkoholikiem. Harry sypia również od czasu do czasu ze swoją byłą kobietą i można go podejrzewać o zaburzenia urojeniowe. Wyśmienity materiał na bohatera. Przyznaję się – ja takich lubię.
Pewnego dnia kobieta o imieniu Brite znika, zostawiając w domu syna i męża. Jedyną poszlaką jest ulepiony przed domem bałwan, ozdobiony różowym szalikiem kobiety. Sierżant Hole mocno angażuje się w sprawę, ponieważ zauważa podobieństwa do niewyjaśnionych zaginięć sprzed lat. Mężczyzna jest pewien, że to seryjny morderca. Niestety tylko on, koledzy z ekipy i komendant nie wierzą, że w mieście takim jak Oslo jest to możliwe. A jednak Bałwan zaskakuję.
Akcja książki jest wartka i dobrze skonstruowana. Autor lubi zwodzić czytelnika, czuć to już po kilku rozdziałach. Kiedy czytam kryminał od razu przenoszę go na otaczający mnie świat. Następnie przez kilka dni zwinnie przebiegam przez klatkę schodową i zamykam się w mieszkaniu na cztery spusty. Czytając Pierwszy śnieg niestety tego nie doświadczyłam. Zbrodnie zbyt idealne. Motywy, które nakłoniły mordercę do takich posunięć również nie były do końca przekonujące.
Nie dyskwalifikuję Nesbo, chętnie przeczytam kolejne przygody sierżanta alkoholika jeżeli akurat wpadną mi w ręce. W ostatnim wydaniu magazynu Wprost pojawił się bardzo pozytywny artykuł na temat twórczości norweskiego autora, tuż obok serii artykułów o aferze taśmowej. Jest szansa, że jego popularność wzrośnie jeszcze bardziej. Ja czuje niedosyt. Dziewczyna, która sprzedawała mi książkę powiedziała, że żaden kryminał nie będzie wystarczająco dobry po przeczytaniu trylogii Millenium. Miała odrobinę racji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz