Gdy nadchodzi sesja, w każdym studencie budzi się chęć do nauki. Studenci prawa zgłębiają wiedzę na temat życia żubrów, studenci medycyny zgłębiają tajemnice historii starożytnych cywilizacji, matematycy czytają z zapartym tchem Cierpienia młodego Wertera, a humaniści... no właśnie. A humaniści, zamiast przygotowywać się do egzaminu z terminologii bibliologii i informatologii z radością poszli na piknik z Einsteinem.
Jutro Brudnopis ma wzmiankowany egzamin, więc z przyjemnością napisze Wam kilka słów na temat naukowego zawrotu głowy, jakiego doznał podczas czytania książki Bena Millera. Ben skończył fizykę na uniwersytecie w Cambridge, jest brytyjskim komikiem i aktorem, który dla opowiadania dowcipów zrezygnował z doktoryzowania się z fizyki (bardzo dobry wybór, panie Miller! Dzięki panu brudnopisy mogą poczytać o naukach ścisłych ze zrozumieniem, co nie zdarza się często). We wstępie do książki otwarcie mówi o tym, że zdecydowanie lepszy z niego komik niż fizyk, a jego zainteresowanie naukami ścisłymi zostało w nim pobudzone przez najlepszego nauczyciela matematyki we Wszechświecie (czym niezwykle mnie wzruszył, ja bowiem posiadałam samych złych i nudnych nauczycieli matematyki i teraz mogę na nich zrzucić winę za swoją ułomność).
Matematyka, jak mawiał pan Bailey, to największa frajda, jaką można sobie sprawić, zaraz po buldogu angielskim.
Piknik z Einsteinem to pigułka skondensowanego zaciekawienia naukami ścisłymi: gdy ją sobie zaaplikujesz z zachwytem sięgniesz później po inne książki tego typu, a to że wcześniej tego nie robiłeś, uznasz za coś zupełnie niedorzecznego. Oczywiście, jeśli interesujesz się nauką, albo zawodowo jesteś typowym ścisłowcem prychniesz na to wszystko znudzony, dla ludzi takich jak ja będzie to jednak niesamowita przygoda. Idealna książka do kupienia w prezencie wszystkim gimnazjalistom (drżącym na myśl o biologii, fizyce czy chemii) oraz wszystkim kobietom (jeżu kujący, jaka ta okładka jest piękna!). Piknik składa się z ośmiu rozdziałów poświęconych atomom, czarnym dziurom, opowieściom o kosmosie i dinozaurach, DNA, zmianom klimatu czy w końcu nawet dietom. Każdy znajdzie coś dla siebie, a dzięki dostępnemu, żartobliwemu stylowi pisania również coś z tego zrozumie i zapamięta! Świetnie, prawda?
- co kosztowało 4,4 miliarda funtów i było budowane przez dwadzieścia lat przez ponad dziesięć tysięcy najwybitniejszych naukowców świata?
- gdzie stworzono World Wide Web?
- gdzie znajdują się ilości wody mogące wielokrotnie napełnić wszystkie ziemskie oceany?
- co wspólnego ma Einstein z nawigacją samochodową?
- czy to prawda, że wszyscy pochodzimy od tej samej kobiety?
- kto posiada gen łatwej randki?
- czemu potrawy z mikrofalówki smakują gorzej?
- czemu żaden obiekt nie może poruszać się szybciej niż światło?
Odpowiedzi na te i jeszcze wiele innych pytań znajdziecie w tej cieniutkiej książeczce.
Począwszy od 1608 roku jarmarki na rzece [Tamizie] odbywały się regularnie. Szczególnym powodzeniem cieszył się ten zorganizowany podczas szczególnie mroźnej angielskiej zimy w roku 1683, kiedy to na rzece zbudowano całą ulicę wraz ze sklepami i miejscami rozrywki, łącznie z drukarnią, teatrem lalkowym i domem uciech.
Książeczka Bena Millera dostaje ode mnie 7/10 punktów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz