niedziela, 7 grudnia 2014

Katharsis : o uzdrowicielskiej mocy natury i sztuki / Andrzej Szczeklik; wstęp Czesław Miłosz, 2003.

Marek Edelman, udzielając wywiadu rzeki do książki Bóg śpi powiedział:
Zmienia się medycyna, a lekarze mniej pracują teraz głową, a więcej maszynami (...) dziś lekarze uczą, że na wszystko jest maszyna. Ona za ciebie odpowiada, ona ci z kropli krwi zrobi cały przegląd - potrzebny, niepotrzebny, ale robi. Ale choć są niby wszystkie dane, to potem się okazuje, że one w ogóle nie mają nic do rzeczy...
Czemu zaczynam od Edelmana pisząc recenzję książki Szczeklika? Tak mi się jakoś ze sobą skojarzyli, mimo wielu różnic: między innymi w podejściu do religii. 
Może dlatego, że obaj zdecydowanie wierzyli w jedną, tą samą rzecz - w etos lekarza? I choć opowiadali o nim w zupełnie inny sposób (Szczeklik bardziej poetycki, Edelman w dosłowny i uszczypliwy) chyba chodziło im  o to samo?

O zmarłym w 2012 roku Andrzeju Szczekliku, w wielbionej przez wszystkich internautów Wikipedii można przeczytać, że był polskim lekarzem i naukowcem, profesorem Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Jagiellońskiego, pisarzem, eseistą i filozofem medycyny, wiceprezesem Polskiej Akademii Umiejętności i animatorem Akademii Młodych "PAUeczka Akademicka". Zajmował się pracą naukową z zakresu kardiologii i pulmonologii. 

Jednym słowem: był z niego bardzo zapracowany człowiek. Mimo tak wielu obowiązków udało mu się wyłuskać jeszcze trochę czasu na napisanie trzech bestsellerów przetłumaczonych na język angielski, niemiecki, hiszpański, węgierski i litewski; z czego jednym jest właśnie Katharsis.

Katharsis to piękny zbiór anegdot o tym, jak być lekarzem, a nie rzeźnikiem i jak nie odżegnać się od człowieka, nawet w czasach, gdy medycyna zdominowana jest przez maszyny. Leczyć człowieka, pamiętając nieustannie, że również jest się człowiekiem. 

Na koniec jedna uwaga osobista. Zwolennik eutanazji i wpieranego samobójstwa opiera swój pogląd na przekonaniu o niepodważalności rozpoznania postawionego przez lekarza. Gdybyś ty wiedział, miły Czytelniku, ile razy ja się w swoim wyrokowaniu lekarskim myliłem! Ile razy - bywało - w ciągu roku! Gdyby śmierć miała zależeć od mojego osądu lekarskiego (wspartego - zapewne zgodnie - przez grupę pokrewnych specjalistów), ileż mniej ludzi chodziłoby dziś po ziemi! 

To opowieść o najwyższej wartości rozumu oraz o tym, że rzeczy się nie wykluczają. Po prostu. Co medycyna ma wspólnego z magią i sztuką?

Ewolucja nie wyklucza Boga. Bóg nie wyklucza ewolucji. Współczesność nie wyklucza mądrości przodków, a mądrość przodków może być naszą mądrością, ubraną po prostu w dawne słowa. 

Jeśli kiedykolwiek zastanawiałeś się, co Mojry mogą mieć wspólnego z fizyką kwantową, czemu wąż eskulapa jest symbolem medycyny i jak ten wąż ma się do DNA to jest to książka dla Ciebie. 

  • Jak się ma sztuka do nauki i czy medycyna ma szansę kiedykolwiek stać się nauką w ścisłym tego słowa znaczeniu? Czy byłoby to dobre dla pacjenta, który jest tworem cielesnym, ale również duchowym i czy medycyna nie jest zbyt zmienna, aby podlegać tym samym prawom co np. fizyka? 
  • Jakie są rodzaje pulsu? Czym jest katharsis? Co uzdrawia? Jak opisać bezmiar cierpienia? 
  • Czym jest śmierć i czy musi następować? 
  • Co wspólnego ma mityczna chimera z pandemią grypy? 
  • Czym jest ja? I co wspólnego ma Narcyz z układem immunologicznym?

Szczeklik udowadnia, że medycyna nigdy nie była i nie powinna być jedynie nauką o płynach ustrojowych i narządach, a jej istotą nie są tylko pomiary i lekarstwa. Odwołuje się nie tylko do historii, filozofii i mitów, ale również opowiada wiele o własnych doświadczeniach.

O zamrażaniu dźwięków, słów, a nawet muzyki marzono od dawna. Antifanes, domownik Platona, opowiadał o kraju, gdzie zimy były tak ostre, że słowa zamarzały w powietrzu. Latem, gdy tajały, mieszkańcy dowiadywali się, o czym mówiono zimą, tak jak uczniowie Platona dopiero na starość zaczynali pojmować, co znaczyły usłyszane przez nich w młodości słowa mistrza.
Wpuszczanie mnie do swojego domu, a tym bardziej dopuszczanie do biblioteczki skutkuje niejednokrotnie ubytkiem w księgozbiorze - nadmienię tylko, że na czas określony, to jest do następnego spotkania. Jestem paskudnym przykładem mola książkowego, który szczególnie upodobał sobie grzebanie w cudzych zbiorach domowych. Nie dość, że są zazwyczaj tematycznie uporządkowane i mniejsze od bibliotek publicznych, to na dodatek wiele mówią o właścicielu i zazwyczaj są w cudownym, nienaruszonym stanie - aż chce się czytać! 

Właśnie w ten sposób weszłam w tymczasowe posiadanie Gawęd o księdzu Tischnerze, Pianisty i Katharsis właśnie. A z nich wszystkich Katharsis jest najlepiej wydana. Obwoluta jaka jest, każdy widzi, ale książka najładniejsza jest w środku! Pozwoliłam sobie zrobić fotografię tego wydania, żeby przekonać Cię, że książka ta to idealny prezent świąteczny, dla wszystkich tych, których interesuje filozofia, medycyna, sztuka albo po prostu lubią mieć na półce ładną książkę. Nie twierdzę, że jest ono zachwycająca, nie jest to przecież żaden cudny album, ale na pewno wybija się edytorsko na tle innych książek w tej cenie. 
Katharsis dostaje ode mnie 8/10 punktów.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz