Iran podzielony jest na dwie części: dom należący do kobiet i świat zewnętrzny, w którym królują mężczyźni. Nie są to jednak równe części. Miejsce kobiet jest pełne frustracji i nienawiści, zarówno do siebie samej, innych kobiet jak i mężczyzn. A gdzieś tam daleko, w Karadż istnieje ogród rajski, przeznaczony tylko dla kobiet i mający uwolnić je od wszelkiego zła. Nie można jednak uwolnić człowieka od zła, drzemiącego w nim samym.
Trudno zrozumieć Kobiety bez mężczyzn nie wiedząc nic o ludziach, o których mentalności opowiada i o samej autorce. Książka przepełniona jest specyficzną dla kultury Bliskiego Wschodu symboliką i początkowo wzbudziła jedynie moje zdumienie. Nie da się jednak ukryć, że jest to opowieść tak przepełniona zarówno realizmem jak i swoistą magią, że trudno się od niej oderwać. Nieco ponad sto dwadzieścia stron tak obcej dla przeciętnego Europejczyka historii ludzkich rozterek i dramatów, pochłania się jednym tchem, by przystanąć na chwilę z kompletnym mętlikiem w głowie. Czy nie to powinna czynić dobra książka o ludziach?
Shahrnush Parsipur urodziła się w Teheranie w 1946 roku po to, aby pisać. Swoją karierę literacką zaczęła już bowiem w wieku 16 lat, a jej brak pokory w stosunku do władz niejednokrotnie owocował pobytem w więzieniu. Autorka nie boi się tematów kontrowersyjnych dla Irańczyków, czego najlepszym dowodem jest wydana w 1989 roku książka Kobiety bez mężczyzn, za którą Parsipur została wtrącona do więzienia, a sama publikacja znalazła się na liście książek zakazanych. Zamknięte zostało również wydawnictwo, w którym się ukazała, a jej wydawca został aresztowany. Gdy czyta się tą książkę naprawdę ciężko zrozumieć, że wywołała taką burzę. Tylko dlatego, że porusza temat doświadczeń kobiet i szeroko pojmowanej kobiecości? Przeciętnemu Europejczykowi trudno będzie coś takiego zrozumieć. Czytając tę książkę, nie zawierającą przecież nic, co mogłoby kogokolwiek urazić! Owszem, napisana jest językiem dość dosadnym, ale nieobraźliwym, a przede wszystkim autorka daleka jest od jakichkolwiek osądów.
Pięć kobiet, które nie zaznały w życiu szczęścia i choć pochodzą ze skrajnie różnych środowisk, mają te same pragnienia i tęsknoty: wolności i szczerej miłości. Ograniczone przez sharm, którego zasadności nawet nie próbują podważać, podejmują decyzje daleko wykraczające poza wszelką moralność i cnotliwość, o którą równocześnie nieustannie walczą. Sharm: cnota i honor kobiecy, skromność, przyzwoitość, małomówność i uległość podążają za nimi jak niechciany cień. Zwłaszcza obsesja na punkcie dziewictwa przewija się w książce nieustannie, będąc koszmarem zarówno dla kobiet, jak i dla mężczyzn. Opowiadanie o seksualności kobiet było złamaniem tak silnego tabu, że do tej pory żadna z książek Parsipur nie jest dostępna w oficjalnym obiegu.
Bohaterki tak naprawdę nie wzbudzają sympatii, choć wszystkie są ofiarami. Ofiarami przymusu (zarówno wewnętrznego jak i zewnętrznego) dotyczącego ich płci i zachowań, jakie powinny z niej wynikać. Nieszczęśliwie zakochane, albo brzydzące się kontaktów damsko-męskich, pielęgnujące swoje dziewictwo dla męża, który może nigdy się nie pojawi, albo latami żyjące w związku z mężczyzną, który ich pragnie i nienawidzi jednocześnie. Te z wielkimi ambicjami i te poszukujące swojego człowieczeństwa. Wszystkie one, okaleczone przez autodestrukcyjny wpływ sharm, spotykają się w Karadż, które ma być dla nich miejscem wybawienia. Okazuje się jednak, że ogród do którego wstęp mają jedynie kobiety i „dobry ogrodnik” jest rajski jedynie złudnie. Kobiety bez mężczyzn nie odnajdują w nim spokoju. Aby osiągnąć spokój należy najpierw osiągnąć pełne człowieczeństwo, a do tego potrzeba zarówno kobiet, jak i mężczyzn.
"Żeby tak była w ciąży! Wtedy by ją zabili" - myślała. Dobrze by było, gdyby się okazało, że jest w ciąży. Wszyscy jej bracie rzuciliby się na nią i tłukli w łeb tak długo, aż zdechłaby pod kopniakami ich nóg i ciosami pięści. Jakie to by było dobre. Przestałaby deprawować dzieci.
Autorka pozostawia czytelnikom gigantyczną swobodę interpretacyjną, bawiąc się zarówno konwencją jak i stylem, mieszając realizm ze scenami surrealistycznymi oraz perską obyczajowością. Jeśli więc nie jesteś czytelnikiem dociekliwym i lubiącym interpretacyjne zagadki, nie sięgaj po tą książkę. Wbrew temu, co sugeruje okładka (wg mnie całkowicie nieudana) nie jest to opowieść prosta i beztroska.
Kobiety bez mężczyzn to dla mnie przede wszystkim opowieść o barierach tkwiących w nas samych, oraz o tym, jak ważna w życiu jest harmonia. Czy można ją osiągnąć zmieniając się w drzewo, albo rodząc lilię? Czy można osiągnąć ją, znając myśli innych? Czy mężczyźni nie mając w swoich kobietach partnerki, a jedynie poddanego, mogą osiągnąć szczęście? Czy kobieta będąca niżej od mężczyzny może osiągnąć spełnienie? I czy wartościowanie ludzi poprzez płeć ma jakikolwiek sens?
Myślę, że książka powinna być lekturą obowiązkową zarówno dla szowinistów jak i dla feministek. Parsipur ukazuje świat, w którym samotna droga jest drogą donikąd, a bez wyzbycia się podziałów, nawet rajski ogród jest jedynie miejscem pobytu.
Wiosną 2010 do dystrybucji na całym świecie wszedł film znanej irańskiej artystki Shirin Neshat inspirowany powieścią. Nie obejrzałam go jeszcze, ale jeśli autorce udało się oddać choć część nastroju tej książki, to należą jej się wielkie brawa.
Brudnopis ocenia Kobiety bez mężczyzn na 7/10 punktów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz